Maja Włoszczowska
Ekskluzywny wywiad z mistrzynią Polski 2013 i mistrzynią świata 2010 w kolarstwie górskim
Maja rozmawia z Fundacją o jej wsparciu dla rajdu „Przez Polskę dla polskich hospicjów”,
o najcięższym momencie jej kariery i tym, co jest w życiu najważniejsze.
Dlaczego zdecydowała się Pani poprzeć ideę rajdu „Przez Polskę dla polskich hospicjów” ?
Jeżdżąc zawodowo na rowerze realizuję swoją pasję, spełniam marzenia swoje oraz osób mnie wspierających, daję radość kibicom. Jeśli jednak mogę swoje sukcesy wykorzystać na szerszą skalę, wspierając akcje takie jak rajd "Przez Polskę dla polskich hospicjów", wówczas to co robię nabiera większego sensu. Dlaczego jest to dla Pani ważne? Często nie zdajemy sobie sprawy jak wiele osób wokół potrzebuje naszej pomocy i jak niewiele nas ta pomoc może kosztować. Rajd Fundacji Hospicyjnej nie tylko ma na celu uwrażliwienie społeczeństwa, zwrócenie uwagi na hospicja, ale także promuje aktywny tryb życia. Daje przykład świetnej inicjatywy łączenia przyjemnego z pożytecznym. To coś w czym chętnie biorę udział. Co chciałaby Pani powiedzieć uczestnikom rajdu? Przede wszystkim by się dobrze bawili! Czeka ich niezła przeprawa przez Polskę, z pewnością wiele przygód po drodze i oczywiście niezwykle cenne wizyty w polskich hospicjach, gdzie mam nadzieję przekażą sporą dawkę pozytywnej energii ich podopiecznym. Czy ma Pani doświadczenie towarzyszenia w zmaganiach ze śmiertelną chorobą? Dwa lata temu zmarł na raka mój dziadek. Niestety choroba została bardzo późno zdiagnozowana i praktycznie nie miał już szans na pokonanie nowotworu... W jaki sposób Pani zdaniem ludzie mogą pomagać ludziom śmiertelnie chorym? Poświęcając im to co mamy najcenniejsze - uwagę i czas. Pomagać im zapomnieć o chorobie choć na chwilę, podtrzymywać marzenia i na miarę możliwości je spełniać. Ludzie, którzy są ciężko chorzy często tracą motywację do życia. Co Pani jako Mistrzyni chciałaby im powiedzieć? Myślę, że tylko osoba, która sama otarła się o śmierć może cokolwiek radzić. Ja nawet nie śmiem… Ze swoich doświadczeń mogę powiedzieć tylko jedno - jeśli człowiek się nie poddaje i postawi sobie jakiś cel możliwy do zrealizowania to wówczas zawsze spotyka go nagroda, los w jakiś sposób się odwdzięcza za ten hart ducha. Nawet jeśli nie możemy odzyskać swojego życia, tą część która pozostała możemy spędzić w radości, z innymi ludźmi. Także pomagając innym. Jeśli się poddamy, zaprzepaścimy najcenniejsze chwile które nam pozostały. A nic tym nie zmienimy. Moja mama nauczyła mnie, że jeśli nie mam na coś wpływu, muszę to zaakceptować. Faktycznie to podejście sprawdza się w życiu. W każdym jego aspekcie. Czy ma Pani czasami chwile zwątpienia, kiedy wydaje sie, ze cel który chce Pani osiągnąć może być nieosiągalny, o czym wtedy Pani myśli? I co motywuje aby dalej zmagać się z codziennością? Jasne, każdy ma. Po wypadku spędziłam pół roku na ciężkiej rehabilitacji. Kilka godzin ćwiczeń dziennie, zawsze przekraczając granice bólu. A efekty były bardzo wolne, czasem nie było ich wcale, wręcz przeciwnie - ruchomość mojej stopy się cofała. Ciężko wtedy nie zwątpić. Ale wytrwałam i teraz los mnie za to nagradza. Pełnej ruchomości nie odzyskałam, ale wystarcza do jazdy na rowerze. Co więcej, udało mi się wrócić do wysokiej formy i pierwsze zwycięstwa przyszły znacznie szybciej niż się spodziewałam. W zmaganiu z codziennością dla mnie często najlepsze jest po prostu nie myślenie o problemie. Jeśli na coś mamy wpływ to spróbujmy coś zrobić, jeśli nie mamy, jedyną receptą na poradzenie sobie z problemem jest jego akceptacja i nie zajmowanie nim uwagi. Odwracanie jej innymi zajęciami. Na pewno bardzo ważne jest zawsze wsparcie bliskich i przyjaciół. Nie do przecenienia. |
Ty też możesz wesprzeć akcję „Przez Polskę dla polskich hospicjów”. Dołącz do odcinku rajdu. Szczegóły na stronie rajdu. Przekaż darowiznę na cele Fundacji Babci Aliny, która wspiera polskie hospicja. Konto Fundacji Babci Aliny:
Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Albo skorzystaj z systemu Paypal i przekaż darowiznę kartą |
Co sprawia, ze Pani nigdy się nie poddaje?
Nie wiem. Po prostu wiem, że nie mogę się poddać i tyle. Bo jak się poddam to co mnie czeka…? Sztywna stopa, koniec kariery..? I co dalej…? Jasne, czasem przegrywamy, ale niezwykle ważna jest dla mnie świadomość, że pokonały mnie przeciwności losu, a nie własna słabość.
Co jest Pani największą inspiracją?
To jak wiele potrafi zdziałać nasza głowa...
Kto wywarł największy wpływ na to, co Pani robi ?
Zdecydowanie mama. Bardzo silna kobieta, od której nauczyłam się przede wszystkim podejścia do problemów - "jeśli coś możesz zrobić, zrób. Jeśli nie, nie myśl o tym. Zaakceptuj.".
Jakie jest Pani największe pragnienie?
Móc odwdzięczyć się kiedyś wszystkim, którzy mnie wspierają w zmaganiach z kontuzjami i w przygotowaniach do ważnych imprez. Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół.
Z czego według Pani każdy człowiek najbardziej powinien sie cieszyć w życiu. Co jest według Pani najważniejsze?
Ludzie. Niesamowite jak różni jesteśmy i niesamowite jak silne więzi potrafią się między nami tworzyć.
Jaki był najcięższy moment w Pani karierze?
Nieszczęsny upadek przed Igrzyskami. Świadomość, że ciężka praca i poświęcenie wielu osób poszło na marne. Poźniej oglądanie wyścigu olimpijskiego z nogą w gipsie i odpowiadanie na pytania kibiców:"no i gdzie Pani? My tu dla Pani przyjechaliśmy…" Oj… dobrze, że miałam ciemne okulary.
Czym dla Pani jest sport i osiąganie sukcesów?
Z jednej strony realizowaniem pasji i swoich ambicji. Z drugiej niesienie radości innym, dodawanie motywacji. Gdy widzę radość w oczach kibiców gdy wygrywam, albo gdy dostaję maile treści: "Pani dała radę, to ja też dam", moje życie nabiera większego sensu.
A czym są dla Pani porażki?
Złem koniecznym. Lekcjami pokory. Chwilami, dzięki którym później jestem w stanie bardziej docenić sukces i cieszyć się tym co mam.
Czy uważa Pani, ze Polacy są zdrowym narodem? Czy powinniśmy zmienić swój sposób myślenia i zacząć bardziej dbać o swoje zdrowie?
Myślę, że dużo się zmieniło w ostatnich latach. Coraz więcej osób zwraca uwagę na swoje zdrowie, na dietę, znajduje czas na ruch. Kiedyś na treningach spotykałam jedną, dwie osoby na rowerze. Teraz już kilkanaście. Oczywiście jest jeszcze mnóstwo "kanapowców". I tych trzeba zarażać pasją do sportu. Bo daje on nie tylko zdrowie, ale mnóstwo radości. Zmienia nastawienie do życia.
Z Mają rozmawiała Fundacja Babci Aliny, która wspiera polskie hospicja poprzez coroczny rajd rowerowy „Przez Polskę dla polskich hospicjów”. Możesz przeczytać więcej o rajdzie, i wesprzeć akcję kolarzy, na tej stronie.
Nie wiem. Po prostu wiem, że nie mogę się poddać i tyle. Bo jak się poddam to co mnie czeka…? Sztywna stopa, koniec kariery..? I co dalej…? Jasne, czasem przegrywamy, ale niezwykle ważna jest dla mnie świadomość, że pokonały mnie przeciwności losu, a nie własna słabość.
Co jest Pani największą inspiracją?
To jak wiele potrafi zdziałać nasza głowa...
Kto wywarł największy wpływ na to, co Pani robi ?
Zdecydowanie mama. Bardzo silna kobieta, od której nauczyłam się przede wszystkim podejścia do problemów - "jeśli coś możesz zrobić, zrób. Jeśli nie, nie myśl o tym. Zaakceptuj.".
Jakie jest Pani największe pragnienie?
Móc odwdzięczyć się kiedyś wszystkim, którzy mnie wspierają w zmaganiach z kontuzjami i w przygotowaniach do ważnych imprez. Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół.
Z czego według Pani każdy człowiek najbardziej powinien sie cieszyć w życiu. Co jest według Pani najważniejsze?
Ludzie. Niesamowite jak różni jesteśmy i niesamowite jak silne więzi potrafią się między nami tworzyć.
Jaki był najcięższy moment w Pani karierze?
Nieszczęsny upadek przed Igrzyskami. Świadomość, że ciężka praca i poświęcenie wielu osób poszło na marne. Poźniej oglądanie wyścigu olimpijskiego z nogą w gipsie i odpowiadanie na pytania kibiców:"no i gdzie Pani? My tu dla Pani przyjechaliśmy…" Oj… dobrze, że miałam ciemne okulary.
Czym dla Pani jest sport i osiąganie sukcesów?
Z jednej strony realizowaniem pasji i swoich ambicji. Z drugiej niesienie radości innym, dodawanie motywacji. Gdy widzę radość w oczach kibiców gdy wygrywam, albo gdy dostaję maile treści: "Pani dała radę, to ja też dam", moje życie nabiera większego sensu.
A czym są dla Pani porażki?
Złem koniecznym. Lekcjami pokory. Chwilami, dzięki którym później jestem w stanie bardziej docenić sukces i cieszyć się tym co mam.
Czy uważa Pani, ze Polacy są zdrowym narodem? Czy powinniśmy zmienić swój sposób myślenia i zacząć bardziej dbać o swoje zdrowie?
Myślę, że dużo się zmieniło w ostatnich latach. Coraz więcej osób zwraca uwagę na swoje zdrowie, na dietę, znajduje czas na ruch. Kiedyś na treningach spotykałam jedną, dwie osoby na rowerze. Teraz już kilkanaście. Oczywiście jest jeszcze mnóstwo "kanapowców". I tych trzeba zarażać pasją do sportu. Bo daje on nie tylko zdrowie, ale mnóstwo radości. Zmienia nastawienie do życia.
Z Mają rozmawiała Fundacja Babci Aliny, która wspiera polskie hospicja poprzez coroczny rajd rowerowy „Przez Polskę dla polskich hospicjów”. Możesz przeczytać więcej o rajdzie, i wesprzeć akcję kolarzy, na tej stronie.