Na dojeździe do Radomia droga opada ostro w dół - ziemia radomska i mazowsze. Oby tylko rower wytrzymał...
Trasa na odcinku : Kielce- Skarżysko Kamienna jeszcze dość wymagająca. Kiedy w Skarżysku pytam się o drogę na urząd miasta lub starostwo przechodzień mówi: tam będzie dość duża górka - "górka" odpowiada naszym, kujawskim "wzniesieniom" :).
Na dojeździe do Radomia droga opada ostro w dół - ziemia radomska i mazowsze. Oby tylko rower wytrzymał...
0 Comments
Większość pytanych o trasę na Kielce odpowiadało: tam będą duże góry. Przygotowany na ciężką walkę wstałem bardzo wcześnie i wyruszyłem około 6ej rano.
Najpierw Opatów, później otarcie o Ostrowiec Świętokrzyski - moim celem głównym był Bodzentyn (siedziba dyrekcji świętokrzyskiego parku narodowego, ruiny zamku/pałacu biskupów krakowskich). Z tego pośpiechu ominąłem Święty Krzyż czyli nie wszedłem na Łysicę - a byłem pod nią dwa razy... Nie mogę powiedzieć, że góry świetokrzyskie nie zmęczyły mnie, ale nie taki diabeł straszny jak go malują... Drogi wiją się pomiędzy wzniesieniami, są trudne odcinki, ale są również szaleńcze zjazdy w dół. Zdobyłem Kielce i złapałem pierwszą gumę w czasie tej wyprawy. Już "tylko" 5 dni... Busko Zdrój - Sandomierz. Etap bez historii. Wizyta w Pacanowie. Trasa niezbyt trudna, chociaż kilka podjazdów.
Widziałem już po lewej mojej stronie na horyzoncie zarys Gór Świętokrzyskich... To jutro - teraz z każdym kilometrem coraz więcej sadów, sandomierskie zagłębie. Sandomierz : piękne miasto. Kiedy pytam "gdzie mieszka ojciec Mateusz ?", pada odpowiedź: "to tajemnica". :) Na posterunku policji dyżurny podejrzliwie pyta: pan zbiera na terenie miasta fundusze? A zgoda jest? W końcu jednak podładowuję telefon i wychodzę na miasto rozbić namiot- w sadzie... Tak na marginesie: w Krakowie policjant zapytał: pan śpi na polu albo na dworze? Taka dygresja... Rano, po wczorajszym zimnym prysznicu czułem się fatalnie: gripex i tabletka przeciwbólowa i w drogę.
Świętokrzyskie, przynajmniej na razie, mniej "górzyste" od jury. Założyłem sobie, że dojadę przynajmniej 20 km za Busko Zdrój. Jednak już na wylocie z Buska Zdrój uległa destrukcji przednia przekładnia. Noc pod namiotem, niedaleko od serwisu. Zimna noc. Zostało 8 dni.
Z Krakowa na Trzebinię i Olkusz. Zrobiło sie wręcz zimno. Do Krzeszowic jechałem z grupą PTTK Ostrów Wlkp. Z Trzebini na Olkusz ponad 60% trasy to podjazdy ."Na dobicie" za Olkuszem sikorka (dojazd do zamku Rabsztyn- efektowne ruiny, jedno z orlich gniazd). Zimno i pada, ostatkiem sił dojechałem do miejscowości Wolbrom. Trochę chłodniej, ale ciągle ciepło. Wizyta na zamku Dębno. Spotkanie z białą damą. Gdy opuszczam zamek przyjechała właśnie rodzina z Bydgoszczy.
W Bochni praktycznie muzea były już nieczynne. Bochnia-Kraków ponownie górki i deszcz...podładowałem telefon i aparat w komisariacie na starym rynku. Myślałem,że Kraków ponownie mnie nie oczaruje. A jednak- Jacek Wójcicki na małym rynku i nic nie trzeba dodawać...a później popisy wokalne bohemy krakowskiej przy piwie (cudowne gregorian Edith Piaff.) Święto pracy.
Złożyłem namiot i ruszyłem w stronę Tarnowa. Zajazd pod górę i dyskusja o różnicach i podobieństwach kuchni Galicji i Kujaw. Ciepło: 21 stopni. W Pilznie zajazd u wiedźmy i plenerowe muzeum lalek- miniskansen wsi oraz postaci bajkowych- ciekawy pomysł. Właściciele bardzo mili, kulturalni ludzie. Przed Pogórską Wolą kolejna awaria: urwała się przednia trycka. W Pogórskiej Woli ojciec z dwoma synami naprawili usterkę-dziękuję i pozdrawiam. Dojeżdżam do Tarnowa i - może to tylko moje odczucie- nigdzie nie pozwolono mi doładować baterii , a ksiądz dosłownie zabronił rozbicia namiotu przy nowo budowanym kościele, gdzie był jeszcze stróż. Rozłożyłem się kilka kilometrów dalej, przy klasztorze. Nie polecam Tarnowa. Nawigacja wyłączona- cały czas dk 19.
Przed miejscowością Nisko ponownie obluzował się lewy pedał- w pobliskiej agroturystyce właśsciciel dokręcił śrubę kontrującą. W Kamieniu kupiłem jednak klucz nasadowy nr 13, przed Rzeszowem długie,złożone podjazdy; ale jechało się bardzo przyjemnie. Kilka kropel za Kamieniem i eskorta dwóch burz, po lewej i prawej stronie - wyglądało jakby rozmawiały z sobą. Teraz zastanawiam się czy spać w Rzeszowie, czy wyjechać za miasto? Jutro Święto-zakupy! Rano serwis przy ul. 1maja. Wymiana odciągu lewego. Wyjechałem w kierunku Kraśnika. Następnie na Strżyżewice i Szastarkę, Modliborzyce i w końcu Janów Lubelski. Tradycyjnie już druga część trasy w deszczu.
Gdy dojechałem do Janowa zastanawiałem się: po co? Ale młody chłopak pokierował mnie nad zalew, który czaruje - nie tylko wieczorem. Janów to właśnie miejsce z klimatem... Władze inwestują w infrastrukturę, ale to ludzie masowo korzystając z danych szans tworzą niepowtarzalny klimat, aż zazdrość bierze... Noc w śpiworze pod zadaszeniem: spało się super, ale szybko... Zostały dwa tygodnie wyprawy... Rano wizyta w Poleskim Parku Narodowym (żółw błotny, łosie...) , później w serwisie rowerowym: wymiana pedałów oraz tylnej opony. Plan na dzisiaj : Lublin...
Jeszcze coś: polska wiosna naprawdę pięknie pachnie i wygląda: kwitnące sady, pola rzepaków, łąki ubrane w złote kwiaty mniszka - i poranne oraz wieczorne koncerty ptaków. Bez hałasu, zgiełku cywilizacji. Charakterystyczne dla Podlasia i Polesia jest, że przy głównych drogach nie ma za dużo miejscowosci - widać je gdzieś po bokach rozrzucone daleko jedna od drugiej... I ciepli ludzie, pomocni, otwarci. |
Ryszard Zgórski12 kwietnia wyruszam na trzydziestodniową, 3000km wyprawę rowerową po Polsce, którą chcę połączyć z pozyskaniem funduszy dla Fundacji Babci Aliny. ArchivesCategories |