Rano, dla odmiany, również padało. Tym razem wyruszyłem wcześniej : około szóstej rano. Po drodze dołączyło do mnie, długo oczekiwane: słońce. Spokojne tempo, senność po nocy zakłócanej deszczem. W chwili obecnej jestem już blisko Szczecina. Chwilę jechał ze mną w stronę Szczecina dawny pracownik stoczni Szczecińskiej, opowiadał o statkach, które ruszyły stąd w świat. Wśród wielu były: "kujawy' i 'kruszwica" . Niemal z czułością opisywał każdy szczegół i ... zapach ropy, jaki roztaczał się przy starcie maszyn.
Dzisiaj spotkanie z panią Ewą Nowak przedstawicielką Fundacji Babci Aliny na Polskę, więc pierwszy, poza Wągrowieckim, akcent wyprawy , który bezpośrednio dotyczy głównego celu akcji: propagowania i wspierania działalności hospicjów w Polsce. "Hospicjum to też życie." 14 KWIETNIA. PADA DESZCZ. CZEKAM JESZCZE W MIEDZYCHODZIE. PLAN NA DZIŚ : GORZÓW WLKP, docelowo :Myślibórz Około 100 km. Oto zdjęcia z pierwszych dni mojej wyprawy.
Z Międzychodu wyjechałem około 8:40 . Cały czas była to "mokra" trasa - dwa opady gradu oraz burza - czyli częste, przymusowe przerwy.
W Wiejcach (około 12 km od Międzychodu), właścicielka pałacu poczęstowała mnie ciastem i herbatą, do słodzenia której używała soku z kwiatów czarnego bzu - polecam: pyszne i zdrowe. W Krobielewku miejscowi mieszkańcy, którzy akurat robili zakupy w sklepie poradzili mi, żebym skrócił sobie drogę do Gorzowa Wlkp. , jadąc leśną drogą - faktycznie 6 km jechałem równym, pięknym asfaltem, jednak później zaczęła się droga z "białego kamienia". Dodatkowo jej stan uległ pogorszeniu pod wpływem opadów oraz intensywnego użytkowania przez ciężkie samochody wywożące drewno z lasu. To był długi dzień - jeszcze tylko Santok, szybki przejazd przez Gorzów Wlkp. I Myślibórz, a właściwie lasek za tą miejscowością, w którym rozbiłem namiot. W nocy padało... DZIEŃ DRUGI. Z Wągrowca wyruszyłem o 7:00. Już od początku towarzyszył mi drobny deszcz-w dalszej drodze jeszcze dwa razy niebo uraczyło mnie opadami:w okolicy OBORNIK WLKP. oraz tuż przed MIĘDZYCHODEM . NIEDZIELA PALMOWA dostarczyła, w obszarze pogody, niemal pełną paletę możliwości: deszcz, słońce, wiatr i błogie chwile ciszy. Trasa nadal płaska, chociaż kilka długich podjazdów poczułem w nogach—chociażby: dojazd do Szamotuł oraz ostatnie kilometry przed Międzychodem.
Miło było widzieć dość sporą liczbę rowerzystów ,którzy,pojedynczo lub w grupach, oderwali sié od kanapy i ruszyli w teren . W Obornikach Wlkp. finiszowali właśnie uczestnicy BIEGU PAPIESKIEGO. Do Międzychodu dotarłem około godziny 19. DZIEN PIERWSZY. Z Nowej Wsi wyruszyłem o 6:00. Trasa prowadziła przez Strzelno, Mogilno, Żnin. W Żninie byłem przed południem -odwiedziłem studio Radia Żnin. Po krótkim wywiadzie na żywo udałem się w dalszą drogę.
Trasa płaska,pogoda sprzyjała- w Wągrowcu byłem o godzinie 18ej. Odwiedziłem hospicjum- obecne były tylko osoby personelu, które właśnie pracowały. Po wieczornej mszy, która otwierała obchody WIELKIEGO TYGODNIA rozmawiałem z księdzem Rygielskim (WĄGROWIECKIE HOSPICJUM). Noc spędziłem w noclegowni przy kościele p.w.ŚW. PIOTRA I PAWŁA. |
Ryszard Zgórski12 kwietnia wyruszam na trzydziestodniową, 3000km wyprawę rowerową po Polsce, którą chcę połączyć z pozyskaniem funduszy dla Fundacji Babci Aliny. ArchivesCategories |